Mechanizm jest tutaj bardzo prosty – im więcej kupujemy produktów i towarów, korzystając jednocześnie z dostępnych na rynku usług – tym bardziej napędzamy popyt wewnętrzny. A to, jak pokazały ostatnie lata, może być ważnym czynnikiem, który chroni gospodarkę przed zapaścią.
Poziom bieżących wydatków konsumpcyjnych możemy zmierzyć za pomocą wskaźnika sprzedaży detalicznej, publikowanego co miesiąc w odniesieniu do poprzedniego okresu lub w ujęciu do całego roku.
Różnice w wyliczaniu wartości wskaźnika mogą być następstwem odbiegających od siebie metod statystycznych. Chodzi np. o uwzględnienie w wyliczeniach różnych kategorii gospodarczych, które w znacznym stopniu zmieniają ostateczny obraz wskaźnika.
Eurostat, czyli urząd statystyczny Unii Europejskiej bierze np. pod uwagę handel opierający się na małych firmach (sklepy poniżej dziesięciu pracowników), a pomija sprzedaż samochodów. Z kolei Główny Urząd Statystyczny skupia się na większych podmiotach, operujących w segmencie sprzedaży dyskontowej i wielkopowierzchniowej.