Całe hektary sosny to zaproszenie do suto zastawionego stołu. Dodajmy do tego brak naturalnych wrogów i przedsiębiorstwo zamiast zysków zaczyna przynosić straty.
Leśny ekosystem czyli życie po życiu
Teraz na las patrzy się nie tylko z punktu wiedzenia gospodarczego, lecz jak na ekosystem, w którym, jeśli im na to pozwolimy, rozmaite rośliny, drzewa, owady, grzyby itd. stwarzają układ, który doskonale sam się reguluje i tym samym chroni.
Zacznijmy od drzew. W większości lasów w Polsce dominuje sosna, towarzyszy jej brzoza i w niektórych rejonach kraju świerk. To nieco zaburzona kultura gatunkowa, ale nie wynika to tylko z naszej niewłaściwej gospodarki. Sosna, brzoza, olcha to tzw. gatunki pionierskie. Wyrosną wszędzie. Same. Mają małe wymagania. Tymczasem różnorodność gatunkowa to czynnik sprzyjający temu, aby las sam się bronił przed szkodnikami.
– Kiedy pojawia się szkodnik drzew iglastych, a mamy w lesie 30 proc. liściastych, rosnących pojedynczo czy kępami, stanowią one naturalną osłonę. – mówi dr Artur Rutkiewicz z Wydziału Leśnego SGGW. – Przede wszystkim z uwagi na inne gatunki, nie będzie się tak szybko rozprzestrzeniał. Poza tym, kiedy struktura lasu jest bardziej różnorodna, występują inne owady, w tym naturalni wrogowie tych, które z naszego punktu widzenia szkodzą. Kształtujemy, więc drzewostan nie tylko z punktu widzenia produkcji, lecz całego ekosystemu.
Drewno obumarłego drzewa stanowi siedlisko i podstawę do życia dla wielu różnych organizmów. Owady mogą nam także pomóc, patrząc na to z antropogenicznego punktu wiedzenia, zjadając niechciane przez nas organizmy, atakujące drzewostan. Jednym słowem, wszystko jest ze sobą ściśle powiązane. Im więcej różnorodnych organizmów w lesie, tym łatwiej zachować stan równowagi.
– Bywa i tak, że jak się pojawia jakiś silny przeciwnik, to, podobnie jak ludzie, jednoczą się one przeciwko wspólnemu wrogowi – dodaje dr Rutkiewicz.
Odczucia estetyczne leśnego turysty
W związku z owym owadzim, i nie tylko, kosmosem, nasze lasy już od wielu lat nie przypominają tych z epoki minionej. My, laicy mówimy, że są brudne. Wszędzie leżą próchniejące, gnijące pnie, gałęzie. Idąc przez las w poszukiwaniu grzybów można nogi połamać. Razi to także nasze uczucia estetyczne. Ba, mówimy, że to marnotrawstwo, przecież to drewno można by pozyskać, przetworzyć. Czy z jednej przesady nie popadliśmy w drugą?
Zdania są podzielone.
– Kiedy wycinamy drzewo, pozostaje dużo drobnych gałązek, kory, igieł lub liści oraz masa drewna w systemie korzeniowym – mówi prof. Andrzej Grzywacz z Wydziału Leśnego SGGW. – My tak naprawdę pozyskujemy i wywozimy z lasu jedynie 60 proc., reszta zostaje. Owady, pajęczaki, grzyby mają co konsumować. Oczywiście są też inne organizmy, choćby dzięcioły, które mieszkają w spróchniałych drzewach, więc trzeba i dla nich coś zostawić. Przeciętnie w lasach państwowych leży 10-15 m sześć. drewna na hektarze, ale pojawiają się głosy, że powinno być 40 m sześć. albo i więcej, podobnie jak np. w Puszczy Białowieskiej, ale ona ma inny status, inny skład gatunkowy, wysoką żyzność i wilgotność gleby. Trudno sobie wyobrazić takie masy drewna np. w Borach Tucholskich, Puszczy Nadnoteckiej, na siedliskach bardzo suchych i ubogich.
Jednym słowem las brudny, z naszego punktu widzenia, to zdrowy, samo regulujący się i harmonijny system.
Joanna Kosmalska
Zobacz także: